Biała niedziela

II niedziela Wielkanocy jest nazywana Niedzielą Miłosierdzia Bożego (a także Białą Niedzielą). To (stosunkowo) młode święto zostało przekazane św. s. Faustynie Kowalskiej przez samego Pana Jezusa. Skupiamy się w tym dniu na obliczu Zmartwychwstałego, zwracając uwagę, jaka wielka miłość do człowieka prowadziła go po tej okrutnej drodze krzyżowej. Wciąż mamy w pamięci wszystkie te wydarzenia, które wspominaliśmy i przeżywaliśmy z Chrystusem podczas Tych Trzech Dni Paschalnych.

W tym dniu stół Słowa Bożego podczas Mszy jest zastawiony czytaniami opowiadającymi o dniach bezpośrednio po Zmartwychwstaniu.


I czytanie przybliża nam sytuację pierwszych chrześcijan. "Wszystko mieli wspólne". Czy i my potrafimy się dzielić? Następnie w psalmie wyśpiewujemy dziękczynienie Bogu, który jest Kamieniem Węgielnym i Sprawcą zbawienia. II czytanie nie jest łatwe do zrozumienia, ale gdy się wczytamy możemy dokładnie dostrzec, jak św. Jan nawołuje do bratniej miłości. Rozwija to chrześcijańską jedność materialną (o której mowa w I czytaniu) do jedności także duchowej.


Pełnię miłosierdzia odnajdujemy w Ewangelii, gdzie spotykamy się z Jezusem i św. Tomaszem. Dostrzegamy tam niesamowite zjawisko. Jego uczeń (św. Tomasz), któremu wyjawił tajemnicę, że po trzech dniach zmartwychwstanie, stwierdza przed innymi apostołami, że "Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę". Gdy dochodzi do spotkania, Jezus nie krzyczy na niego, lecz jedynie spokojnie poucza. Czy i my nie domagamy się dowodów i cudów? Jak się czuł św. Tomasz, który stanął przed Zmartwychwstałym? Czy jesteśmy w stanie powiedzieć "Pan mój i Bóg mój", bez wystawianie "Tego, który Jest" na próbę?


PS. warto nadmienić, że św. Tomasz był wielkim apostołem. Bardzo rozszerzył Kościół (gdyż zaniósł go nawet do Indii), a krzywdzący przydomek "niewierny" pochodzi z tego jednego faux pas. Zainteresowanych odsyłam do biografii.