Francja 2009

20.06.2009r

Dzień pierwszy:

Zbiórka rozpoczęła się o godz. 05.20, ponieważ wszyscy mieliśmy być pod kościołem już o godz. 05.30. Gdy była większość ludzi ksiądz poinformował nas, że Łukasz Wiekiera zgubił paszport i nie pojedzie z nami. Gdy przyjechał po nas autokar rozpoczęło się żmudne pakowanie bagaży  siebie do autokaru.

O godz. 05.51 ks. Proboszcz Teofil Grzesica pobłogosławił nas i mogliśmy ruszać. Jeszcze tylko sprawdzenie obecności i o godz. 06.03 ruszyliśmy w naszą wielką podróż ku Francji. O godz. 07.00 przekroczyliśmy granicę, a następnie o godz. 09.17 zatrzymaliśmy się pod miejscowością Brno na tzw. "postój techniczny”. O godz. 10.10 dojechaliśmy do granicy czesko- austriackiej na której niektórzy z nas poszli do sklepu, który znajdował się na tzw. strefie bezcłowej, więc był wyjątkowo tani. Gdy ruszyliśmy dalej to po przekroczeniu granicy mieliśmy małe problemy związane z trafieniem na właściwą drogę ponieważ były problemy z dogadaniem się z miejscową ludnością.

Ok. godz. 18.30 po długiej i męczącej podróży podczas której część z nas spała, dotarliśmy do hotelu we Włoszech, w którym mieliśmy spędzić noc przed dalszą podróżą. Mieliśmy krótki czas wolny po którym o godz. 19.15 ksiądz odprawił mszę. Następnie został urządzony turniej piłkarzyków w którym po zaciętej walce zwyciężyła drużyna w składzie:

-ksiądz opiekun

-pan dyrektor.

Po turnieju były jeszcze zacięte walki zarówno w piłkarzyki, jak i w bilarda. Cisza nocna została ogłoszona na godz. 22.00.

21.06.2009r

Dzień drugi:

Pobudka była o godz. 06.15. O godz. 07.00 było śniadanie, czyli tzw. szwedzki stół: szynka, dżem, nutella, ser, bułki, jabłko szarlotka włoska, herbata, sok, kawa, mleko, kakao, czyli jak widać mieliśmy duży wybór.

Następnie rozeszliśmy się do pokojów, by się popakować i o godz. 08.00 ruszyć w dalszą drogę przez okna podziwiając piękno włoskich gór. Wszyscy się nimi zachwycali. Gdy byliśmy ok. 200km od celu naszej podróży, pomiędzy górami pojawiło nam się morze. Ten widok po prostu zaparł nam dech w piersiach. Samo spojrzenie na ten kolor, tak czysty sprawiał, że szczęki nam opadały. W trakcie podróży do Francji przejechaliśmy ok. 80 tuneli biegnących przez góry. Gdy wydawało nam się, że dotarliśmy już na miejsce, okazało się, ze musimy iść jeszcze ok. 200m pod górkę z bagażami.

Po dotarciu do domku w którym mieliśmy mieszkać, a który nazywał się Ville Notre Dame oraz po ustalenie przez naszych opiekunów kto śpi w jakim pokoju rozeszliśmy się do przydzielonych nam pokoi, by się rozpakować. Ok. godz. 19 poszliśmy na naszą pierwszą francuską obiadokolację:

-przystawka: sałatka z kukurydzy, oliwek, szynki i cebuli

-danie główne: mięso wołowe i zapiekane ziemniaki

-deser: ciastko z czekoladą

-woda.

Następnie o godz. 21.30 odbyła się  nasza pierwsza msza we Francji. Odbyła się ona w kaplicy, która znajdowała się w domku , w którym mieszkaliśmy. Po mszy ks. Przedstawił nam plany na pn i ustalił cisze nocną na godz. 23.00.

22.06.2009r.

Dzień trzeci:

Pobudka była już o godz. 07.30. na śniadanie, które nastąpiło o godz. 08.00 mieliśmy bagietki oraz dżem. Do picia natomiast mieliśmy do wyboru: kawę, herbatę lub kakao. Takie śniadanie towarzyszyło nam na co dzień przez cały nasz pobyt we Francji.

Następnie o godz. 09.00 gdy już wszyscy byli gotowi, wsiedliśmy do autokaru, którym pojechaliśmy do Nicei. Po dotarciu na miejsce i podczas próby parkowania mieliśmy małe problemy ze słupkiem parkingowym który zablokował nam autokar. Zostawiając sprawę uwolnienia pojazdu naszym kierowcom poszliśmy zwiedzać Cimiez( Stare Miasto Nicei), w którym obejrzeliśmy:

-Zamknięty kościół

-kilka fontann

-cudowną katedrę

-stary rzymski cmentarz

-oraz weszliśmy na pkt. widokowy na którym niektórzy z nas kupili sobie pierwsze pamiątki

Następnie poszliśmy na niższy poziom tego pkt. gdzie podczas pikniku patrzyliśmy na pewnego mężczyznę, który zadziwił nas swoją mistrzowską sztuką żonglowania. Później odbyliśmy mszę świętą w katedrze, a o godz. 14.00 spotkaliśmy się z ks. Prob. Andrzejem. Następnie zabraliśmy z autokaru rzeczy i poszliśmy na plaże by przywitać się z morzem. Pływaliśmy w tym morzu do ok. godz. 18.20 oraz w międzyczasie graliśmy w piłkę oraz inne gry. O tej godzinie poszliśmy do autokaru, którym wróciliśmy do domku ok. godz. 20.08. Chwilę później była kolacja, na która Stephen podał nam:

-kurczaka w sosie

-makaron

-tzw. liście z serem

-pudding

Później mieliśmy krótką modlitwę po której poszliśmy spać.